Ze wspomnień Ryszarda Kuklińskiego:
„W ramach ćwiczeń „ZIMA ’64” sowiecki minister obrony Andriej Grieczko chciał pokazać uzbrojenie i dostarczenie rakiet jądrowych naszemu wojsku. To było krótko po kryzysie kubańskim, kiedy świat przestał oddychać, bo znaleźliśmy się na krawędzi wojny nuklearnej. I teraz ja miałem planować coś podobnego na polskiej ziemi. Zadawałem sobie pytani: czy Polska zastąpi Kubę? Czy arsenał jądrowy pozostanie u nas na stałe? Później, kiedy miałem już wyższą pozycję w sztabie, wiedziałem dokładnie gdzie i znałem kodową nazwę tego miejsca – WISŁA”
Podczas polsko radzieckich manewrów wojskowych o kryptonimie „NAREW” w lutym 1965r., które odbywały się na poligonie w Drawsku Pomorskim chciano sprawdzić ile czasu zajmie przetransportowanie broni atomowej z ZSRR na zachodnie tereny Polski. Wszystkie cztery rodzaje transportu (kolejowy, morski, lotniczy i drogowy) nie spełniły oczekiwań władz radzieckich – czas transportu był za długi a ponadto taki transport był łatwy do zlokalizowania i zniszczenia. Zdecydowano wtedy, iż broń jądrowa musi znajdować się w Polsce!
25 lutego 1967r. w Moskwie podpisane zostało stosowne porozumienie przez ówczesnego szefa resortu obrony Mariana Spychalskiego i marszałka ZSRR Andrieja Grieczkę.
Sowieci sobie to tak sprytnie wymyślili, że budową i finansowaniem, na podstawie ich planów, zajmie się strona polska i obiekty będą własnością Polski… jednak na czas użytkowania przekazane na wyłączność stronie rosyjskiej, która też zapewniła wyposażenie.
Porozumienie zakładało budowę trzech prawie identycznych obiektów:
- 3001 – w Podborsku koło Białogardu
- 3002 – w Brzeźnicy koło Jastrowia
- 3003 – w okolicach Wielowsi koło Sulęcina
Obiekt znajdujący się niedaleko agroturystyki Złota Rybka, kosztował Polskę ponad 65 mln zł.
Prace rozpoczęły się w 1967r. pod przykrywką budowy tajnego ośrodka dla wojsk łączności. W roku 1970 przekazano go stronie rosyjskiej. Kompleks mógł pomieścić 120 żołnierzy, 60 oficerów i techników. Podstawę obiektu tworzyły dwa składy specjalne T7 – żelbetowe magazyny typu monolit (służące do przechowywania ładunków jądrowych). Jest to dwukondygnacyjna konstrukcja wyposażona w klimatyzację, system chłodzenia, niezależne zasilanie, zbiornik na wodę, system wentylacji, laboratoria oraz zaplecze dla robotników. W schronie znajdowała się także suwnica z dźwigiem przeznaczona do transportowania głowic do dwóch wyjść znajdujących się po przeciwległych stronach bunkra. Każde wejście chronione było za pomocą dwojga drzwi, grubości 45cm ważących ok. 40 ton każde, oddzielonych przedsionkiem. Drzwi otwierane były za pomocą mechanizmu hydraulicznego i silników.
Schrony T7 ustawione były pod kątem 90 stopni względem siebie, prawdopodobnie w celu zmniejszenia prawdopodobieństwa zniszczenia obu podczas jednego uderzenia przeciwnika.
Obiekt chroniony był przez żołnierzy jednostek specjalnych – Specnaz, otaczało go betonowe ogrodzenie z tzw. martwą strefą i drutami kolczastymi pod napięciem. Wokół niego wybudowano kilka pierścieni wartowni, bunkrów i okopów, także zapór przeciwko piechocie, a w razie desantu z powietrza, na spadochroniarzy czekały rzędy metalowych słupów. Drogi jak również ponad 70 schronów na samochody przykrywała siatka maskująca, a same schrony obrośnięte były drzewami więc z góry cały kompleks był prawie niewidoczny… Prawie, ponieważ, oprócz innych błędów kamuflażowych, do obsadzenia bunkrów użyto świerków w środku lasu liściastego;) Dziś już wiemy, że błędem było też budowanie obiektu w sąsiedztwie stacjonujących jednostek radzieckich, które obserwowane były przez wywiad amerykański od dawna.
Poza granicami wewnętrznej strefy wybudowano strzelnicę, bloki mieszkalne dla kadry z rodzinami, strefę garażową i budynek kompleksowy ze stołówką i kinem, w późniejszym terminie dobudowano szkołę, klub żołnierski i boisko.
Pod koniec lat 70-tych w ścisłej strefie dobudowano magazyn typu GRANIT, budowlę z prefabrykatów przeznaczoną do przechowywania bardziej stabilnych ładunków.
Z raportu CIA:
„Ustaliliśmy, że po roku 1975 magazyny rozbudowano o skład bomb lotniczych, zapewne ma to związek z pojawieniem się na uzbrojeniu armii polskiej, nowych typów samolotów, przystosowanych do przenoszenia ładunków jądrowych”.
Kolejnym sprytnym posunięciem sowietów było ustalenie ze stroną polską, iż w razie wybuchu konfliktu głowice zostaną przekazane Ludowemu Wojsku Polskiemu, więc ZSRR mogło całą winę użycia broni jądrowej zrzucić na Polskę.
To wszystko było najpilniej strzeżoną tajemnicą przez ponad 2 dekady, dopiero w 1992r. Wojska sowieckie opuściły tereny Polski zabierając ze sobą broń jądrową i większość wyposażenia obiektów specjalnych serii 3000.
OBIEKT SPECJALNY 3003: Miejsce położone w bajecznie pięknej okolicy, wśród bukowych lasów i bardzo czystych jezior, miejsce tajemnicze, niedostępne, nieistniejące… Aż trudno sobie wyobrazić, że ten obiekt istnieje naprawdę, a co najgorsze, że był użytkowany…
Ze wspomnień Ryszarda Kuklińskiego:
„Doktryna obronna Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a faktycznie doktryna wojenna Układu Warszawskiego, supertajny dokument przeznaczony dla wąskiej grupy kilkunastu generałów, głosiła jednoznacznie: trzeba przewidywać, że przeciwnik będzie dążył do wykonania strategicznych barier jądrowych. Straty spowodowane tymi uderzeniami musiałyby wynieść milion dwieście do dwóch milionów ludzi, a bardzo rozległy obszar kraju uległby skażeniu promieniotwórczemu. Na Hiroszimę spadł ładunek tysiące razy mniejszy”.